Wydaje się, że po 1,5 roku prawie Kamo zaczyna być "nasz"... coraz ładniej się słucha, na spacerach nie ucieka zwiedzać okolicy, tylko trzyma się w miarę blisko, reaguje na komendy nawet na odległość
Żeby jeszcze był przewidywalny co do innych ludzi - zdarza mu się niestety kłapnąć i niestety jedną obserwację weterynaryjną po pogryzieniu mamy za sobą, niby nic wielkiego się nie stało, ale w ogóle nie powinno się stać. Nie mamy jak z nim pracować, żeby wygasić reakcję na bodziec, bo to nadmiar bodźców i nadmiar stresu był przyczyną, więc pozostaje unikanie sytuacji i kaganiec.
Może za jakiś czas na tyle nam zaufa, że będzie coraz spokojniejszy w naszym towarzystwie niezależnie od okoliczności - póki co jeszcze tego nie osiągnęliśmy.
Osiągnęliśmy za to gigantyczne kołtuny na pumpach i za uszami - na wiosnę golenie!
Kami - czas iść na swoje
Re: Kami - czas iść na swoje
- Załączniki
-
- Collage 2015-12-30 15_09_01.jpg (130.38 KiB) Przejrzano 14942 razy
Re: Kami - czas iść na swoje
Piękne fotki - sama radość Wszystkiego nie przewidzi, dobrze,że mimo wszystko zakończyło się dobrze. Ja się bardzo cieszę,że układa się Wam coraz lepiej i mam nadzieję,że będzie jeszcze, jeszcze lepiej i takie przykre sytuacje staną się tylko wspomnieniem Trzymam mocno za to kciuki!
Re: Kami - czas iść na swoje
Dzięki za newsy A propos nieprzyjemnej sytuacji - mój Thugo od szczeniaka, przez ponad 3 lata, był "prawie goldenem". Wszystkich kochał - ludzi, psy, inne zwierzęta. Chwaliłam się, że mój hovek to "święty franciszek" Nie wydarzyło się nic, co mogłoby tę miłość Thuga osłabić, przynajmniej w stosunku do ludzi, a od kilku miesięcy zachowanie mojego psa się zmienia. Coraz częściej zdarza się, że na spacerze ktoś mu się nie spodoba, coraz częściej uznaje, że należy oszczekać rowerzystę, etc. Hovciarze tłumaczą, że to efekt tego, że pies dorasta i pewnie mają rację, ja dodaję, że Thugo to żywa istota i jako taka, jest nie do końca przewidywalna. Niemniej, z całego serca życzę Wam, by Kamiś był przewidywalny i dostarczał Wam tylko pozytywnych emocji
Re: Kami - czas iść na swoje
Ależ Kamiś jest przewidywalny !...prędzej dziabnie,niż nie..
Mam nadzieję ,znacie się na żartach
A na poważnie,
Ogromnie się cieszę,że Kamo zrobił takie postępy,bo skoro jest "Wasz"to znaczy ,ze wpasował się w Rodzinę
Na pewno przed Wami niemało pracy ,ale przecież z psami zawsze trzeba coś robić (wiem,ze Wy akurat dobrze o tym wiecie )
Nie wiem na ile Kamisia socjalizujecie i jakie w tej kwestii macie możliwosci ,bo myśle ,ze warto byłoby aranżowac mu takie spotkania kogos w czasie spaceru.
Mozecie go tez wziąc "na dzień dobry".
"Dzien dobry " to moj sposób na napotykanych w czasie spaceru ludzi.U nas sie sprawdza.Zaczęło sie od Tii,Jak była malutka pokazywałam jej świat-np zatrzymywałysmy rowerzystę,mowiłam "dzien dobry,czy moj pies mogłby obejrzec rower?"(wyobrażacie sobie mine rowerzysty?nie wazne co o mnie pomyślał,ale Tijaśka obejrzała,obwachała i okazało sie ,ze rower wcale nie jest straszny)Potem na placu aranzowaliśmy spotkania-przywitania-takie z zaznaczeniem strefy,podaniem ręki i oczywiscie "dzień dobry"(to przydawało nam sie bardzo na wystawach)Teraz gdy spacerujemy ,pozdrawiamy z daleka zblizających się ludzi.Zauważyłam,ze moje psy taka przywitaną osobę traktują jak znajomego (nie chodzi o to że wylewnie sie witają ,ale nie mają potrzeby się spinać i burczeć)
Cieplutko Was pozdrawiamy
Hania z Tią,Airą i Kudłatym
PS
Piszcie !
Mam nadzieję ,znacie się na żartach
A na poważnie,
Ogromnie się cieszę,że Kamo zrobił takie postępy,bo skoro jest "Wasz"to znaczy ,ze wpasował się w Rodzinę
Na pewno przed Wami niemało pracy ,ale przecież z psami zawsze trzeba coś robić (wiem,ze Wy akurat dobrze o tym wiecie )
Nie wiem na ile Kamisia socjalizujecie i jakie w tej kwestii macie możliwosci ,bo myśle ,ze warto byłoby aranżowac mu takie spotkania kogos w czasie spaceru.
Mozecie go tez wziąc "na dzień dobry".
"Dzien dobry " to moj sposób na napotykanych w czasie spaceru ludzi.U nas sie sprawdza.Zaczęło sie od Tii,Jak była malutka pokazywałam jej świat-np zatrzymywałysmy rowerzystę,mowiłam "dzien dobry,czy moj pies mogłby obejrzec rower?"(wyobrażacie sobie mine rowerzysty?nie wazne co o mnie pomyślał,ale Tijaśka obejrzała,obwachała i okazało sie ,ze rower wcale nie jest straszny)Potem na placu aranzowaliśmy spotkania-przywitania-takie z zaznaczeniem strefy,podaniem ręki i oczywiscie "dzień dobry"(to przydawało nam sie bardzo na wystawach)Teraz gdy spacerujemy ,pozdrawiamy z daleka zblizających się ludzi.Zauważyłam,ze moje psy taka przywitaną osobę traktują jak znajomego (nie chodzi o to że wylewnie sie witają ,ale nie mają potrzeby się spinać i burczeć)
Cieplutko Was pozdrawiamy
Hania z Tią,Airą i Kudłatym
PS
Piszcie !
Re: Kami - czas iść na swoje
> Ależ Kamiś jest przewidywalny !...prędzej dziabnie,niż nie..
Właśnie nie chodzi o takie zachowania - gdyby to była reakcja na jeden bodziec, to by było inaczej - wtedy wystawiasz psa na ów bodziec i stymulujesz pozytywne zachowania. Tutaj sytuacja była taka, że dużo ludzi, gwar, hałas, niby pies był wyluzowany, nie okazywał żadnego stresu, trzymał się blisko ludzi (chociaż mógł odejść w ustronne miejsce), sam podchodził niby do głaskania, kładł głowę na kolana i nagle chaps! Gdzieś coś przekroczyło granicę stresu. Ale ani nie warknął ani nic, tylko złapał zębami.
Dlatego teraz wolimy go nie wystawiać na takie sytuacje, bo po co kusić los. Goście wiedzą, że psów się nie głaszcze choćby nie wiem, jak się narzucały. Wiem, że to nie do końca rozwiązuje problem, ale póki nie będziemy mieli poczucia, że w jakikolwiek sposób go kontrolujemy, to nie chcę ryzykować. Socjalizowanie swoją drogą, ale bez głaskania i spoufalania się
Właśnie nie chodzi o takie zachowania - gdyby to była reakcja na jeden bodziec, to by było inaczej - wtedy wystawiasz psa na ów bodziec i stymulujesz pozytywne zachowania. Tutaj sytuacja była taka, że dużo ludzi, gwar, hałas, niby pies był wyluzowany, nie okazywał żadnego stresu, trzymał się blisko ludzi (chociaż mógł odejść w ustronne miejsce), sam podchodził niby do głaskania, kładł głowę na kolana i nagle chaps! Gdzieś coś przekroczyło granicę stresu. Ale ani nie warknął ani nic, tylko złapał zębami.
Dlatego teraz wolimy go nie wystawiać na takie sytuacje, bo po co kusić los. Goście wiedzą, że psów się nie głaszcze choćby nie wiem, jak się narzucały. Wiem, że to nie do końca rozwiązuje problem, ale póki nie będziemy mieli poczucia, że w jakikolwiek sposób go kontrolujemy, to nie chcę ryzykować. Socjalizowanie swoją drogą, ale bez głaskania i spoufalania się
Re: Kami - czas iść na swoje
Moja hovawartka dzisiaj jest pieszczochem i przytulakiem. Każdego musi wylizać i przy okazji okrutnie obślinić. Teraz kocha wszystkich ludzi, a najbardziej tych, do których zwracam się z radością czy sympatią (Hania ma rację - hasło "dzień dobry" jest świetnym rozwiązaniem, u nas to było "o, ciocia idzie" - nawet gdy szedł wujek ). Natomiast moja maliniaczka jest nietykalska - nie znosi dotyku obcych ludzi. Nawet gdy sama podchodzi, to niekoniecznie chce być głaskana, raczej chce sprawdzić tego obcego. Osobom bardziej znajomym daje się głaskać, ale też do pewnego momentu. Lepiej więc, żeby kontakty bezpośrednie były ograniczone.