Aresywny Hovawart (tylko do obcych).
-
- Posty: 567
- Rejestracja: ndz mar 09, 2014 9:18 pm
Re: Aresywny Hovawart (tylko do obcych).
To może jeszcze ja wtrące swoje 3 grosze.
Miałam podobną sytuację z synem. Syn chciał coś zabrać Birmie a Birma grożnie zaburczała i pokazała zęby.
Nasz szkoleniowiec kazał aby syn w trakcie karmienia miał siedział na ziemi i miał miske na kolanach i z niej wyciągał chrupki i karmił Birme . Z czasem Birma wkładała już glowe do miski a Kuba tam trzymał rękę . Ale to przyszło z czasem. Teraz możemy śmiało jej grzebać w misce i nic się nie dzieje.
A co do złodziejstwa ech po 3 latach życia ze złodziejką wydaje mi się ,że już niczym mnie nie zaskoczy a jednak czasem jej się uda. Hovki to spryciarze
Miałam podobną sytuację z synem. Syn chciał coś zabrać Birmie a Birma grożnie zaburczała i pokazała zęby.
Nasz szkoleniowiec kazał aby syn w trakcie karmienia miał siedział na ziemi i miał miske na kolanach i z niej wyciągał chrupki i karmił Birme . Z czasem Birma wkładała już glowe do miski a Kuba tam trzymał rękę . Ale to przyszło z czasem. Teraz możemy śmiało jej grzebać w misce i nic się nie dzieje.
A co do złodziejstwa ech po 3 latach życia ze złodziejką wydaje mi się ,że już niczym mnie nie zaskoczy a jednak czasem jej się uda. Hovki to spryciarze
Re: Aresywny Hovawart (tylko do obcych).
Podpisuję się obiema rękami pod tym, co napisały koleżanki. Sytuacja jest do opanowania, Borys musi tylko przyzwyczaić się, że to Państwo jesteście Generalnym Dyspozytorem Dóbr. Dlatego bardzo ważne jest, by karmę podawać Borysowi wyłącznie z ręki i nie dawać psiakowi okazji do zawładnięcia czymkolwiek. I wymieniać, wymieniać, wymieniać, aż do znudzenia... Czekamy na info o efektach. Nie będą od razu, ale pojawią się na pewno
Re: Aresywny Hovawart (tylko do obcych).
Dodam tylko, że Borys od początku jak jest u nas nigdy nie przejawiał agresji podczas jedzenia - karmimy (także 11 letni syn) go i z ręki i z miski czasami w trakcie posiłku dokładam mu jedzenia do miski, czasami ją przesuwam, często towarzyszymy mu przy jedzeniu tzn siedzimy przy nim blisko np. na podłodze
Marszczy nos i pokazuje kły jak coś ukradnie i chcemy mu to odebrać, ale będziemy ćwiczyć wymianę
Marszczy nos i pokazuje kły jak coś ukradnie i chcemy mu to odebrać, ale będziemy ćwiczyć wymianę
Re: Aresywny Hovawart (tylko do obcych).
Na takie zachowanie Borysa najlepsze jest wymiana - uczy psa,że nie jest korzystnie dla niego zatrzymywanie ukradzionej rzeczy,że o wiele korzystniejsze jest oddanie tego co ukradl. I pamiętajcie,że wtedy najlepeij nie okazywać emocji - robić wszystko na spokojnie,a już ewentualny krzyk nie zadziała dobrze na psa, wręcz przeciwnie. Powodzenia ,cierpliwości i konsekwencji w działaniu
Re: Aresywny Hovawart (tylko do obcych).
Wczoraj Borys znowu ponad dwie godziny w domu i nie nasikał często kładzie się na swój kocyk, ale odnoszę wrażenie że zaczyna się coraz bardziej "panoszyć" nie chciał zejść z góry (wyjść z sypialni) tam obwąchuje łóżko mojego męża, który akurat w tym tygodniu chodzi do pracy na popołudniową zmianę. Próbowałam go sprowadzić z góry ale nie dał się złapać, po czym sam zszedł jak go zawołałam z kuchni.
Miałam także kłopoty z zapięciem Borysa na smycz żeby wyprowadzić go z domu do kojca, próbował łapać mnie zębami za dłoń z tym że robił to delikatnie. W końcu go zapięłam i zaprowadziłam go. W kojcu dostał smakołyk i chwilę z nim tam pobyłam. Oj trudno będzie tak dojrzałego psa opanować.
Miałam także kłopoty z zapięciem Borysa na smycz żeby wyprowadzić go z domu do kojca, próbował łapać mnie zębami za dłoń z tym że robił to delikatnie. W końcu go zapięłam i zaprowadziłam go. W kojcu dostał smakołyk i chwilę z nim tam pobyłam. Oj trudno będzie tak dojrzałego psa opanować.
Re: Aresywny Hovawart (tylko do obcych).
No,łatwe nie będzie ale na wszystko trzeba czasu i cierpliwości. Jak coś zrobi dobrze chwalcie go jak najczęście i dawajcie smakołyki. Jak nie chciał wyjść z sypialni można mu było pokazać jakiś smaczek i zawolać - jak wyszedł pochwalić mocno i dać smaczka. Chwalić i dawać smaczki,za wszystko co zrobi dobrze, za każde wykonane polecenie. W końcu Borys zrozumie,że opłaca się mu wykonywać Wasze polecenia I niech to chwalenie psa będzie czytelne, znaczy trzeba bardzo się cieszyć I pamietajcie,że najpierw pochwała,a potem smaczek. Bo kiedyś, kiedyś będziecie odchodzic od dawania psu smaczków za wszystko i będzie tylko pochwała słowna.
Re: Aresywny Hovawart (tylko do obcych).
Analizuję jeszcze powyższe wpisy i jak czytam że Borysa musiałabym bez smyczy witać z obcymi (znajomymi) to się przerażam. Nasz ma już prawie 3 lata my nie znamy go tak dobrze jak Wy swoje bo są u Was prawie od urodzenia. Czy trzymanie go na smyczy podczas odwiedzin byłoby naprawdę takie złe? Gdy Borys był u nas przez pierwsze dwa tygodnie, pogryzł moją ciocię, która wcześniej go już głaskała i podchodziła do niego. Kiedy ją ugryzł był na smyczy a między nami panowała miła atmosfera, rozmowa. Po prostu do niego podeszła zaczęła głaskać, a on pogryzł jej dwie dłonie do krwi,(a 10 min wcześniej był też przez nią głaskany) na szczęście rany były powierzchowne. Wtedy nie wiedzieliśmy jaka to rasa bo weterynarz wstępnie powiedział nam że to prawdopodobnie retriever tym bardziej, że Borys na początku podchodził z radością do wszystkich także do tej cioci. Byliśmy z nim na obserwacji u weterynarza wszystko skończyło się szczęśliwie. Od tamtej pory mam to przed oczami wiem do czego jest zdolny. Nie miałabym odwagi ot tak go luzem puszczać przy gościach. Więcej grzechów nie pamiętam... )))
Re: Aresywny Hovawart (tylko do obcych).
Być może Borys pogryzł Ciocię właśnie dlatego, że był na smyczy. Nie widziałam tej sceny, nie znam psa, ale jest to bardzo prawdopodobne: pies niepewny siebie poprzez smycz, szczególnie napiętą, dostaje sygnał: Jesteś silny, Twój pan/pani za Tobą stoi, zaatakuj, bo na pewno RAZEM przegonicie tego intruza.
To, że pies raz dał się pogłaskać, wcale nie świadczy o tym, że tę osobę polubił czy aakceptował. Merdanie ogonem też wcale nie musi oznaczać sympatii: wręcz przeciwnie - specyficzny sposób poruszania ogonem może być sygnałem gotowości do ataku. Dlatego ja na Waszym miejscu spróbowałabym tak zaarażnować spotkanie z obcymi osobami, jak pisałam poprzednio: usunięcie psa na moment wchodzenia na posesję/ do domu, ponieważ ludzie w takich chwilach zachowują się bardzo emocjonalnie: mówią z ekscytacją, machają rękami, obejmują się, poklepują itd. To psa może zmylić co do intencji i wyzwolić agresję wobec obcych. Gdy goście już są w domu, np. siedzą w fotelach, to wtedy można wejść spokojnie z psem bez smyczy lub - jeśli się obawiacie - pies może mieć smycz przypiętą do obroży, ale Wy jej nie trzymacie w ręku. Po co smycz? Po to, aby móc go odciągnąć, gdyby faktycznie chciał zaatakować. Rzecz w tym, że najlepiej, gdyby pies pozostał na luźnej smyczy, ale to mało prawdopodobne. Dlaczego? Ano dlatego, że najbardziej prawdopodbnym scenariuszem jest taki: goście wchodzą do Was na posesję, Wy automatycznie ściągacie smycz, bo pies jest podniecony, chce szybko podejść do obcych, może zaczyna szczekać lub skakać. No to Wy go skracacie na smyczy, jednocześnie napinając smycz, może się denerwujecie i powtarzacie: Przestań, przestań, jeszcze bardziej się irytując. Wtedy pies dostaje sygnał: Aha, niebezpieczeństwo! Coś dziwnego! Ale nas jest dwójka, to zaraz to przepędzimy. Pies bez smyczy jest mniej pewny siebie i mniej chętny do ataku.
To, że pies raz dał się pogłaskać, wcale nie świadczy o tym, że tę osobę polubił czy aakceptował. Merdanie ogonem też wcale nie musi oznaczać sympatii: wręcz przeciwnie - specyficzny sposób poruszania ogonem może być sygnałem gotowości do ataku. Dlatego ja na Waszym miejscu spróbowałabym tak zaarażnować spotkanie z obcymi osobami, jak pisałam poprzednio: usunięcie psa na moment wchodzenia na posesję/ do domu, ponieważ ludzie w takich chwilach zachowują się bardzo emocjonalnie: mówią z ekscytacją, machają rękami, obejmują się, poklepują itd. To psa może zmylić co do intencji i wyzwolić agresję wobec obcych. Gdy goście już są w domu, np. siedzą w fotelach, to wtedy można wejść spokojnie z psem bez smyczy lub - jeśli się obawiacie - pies może mieć smycz przypiętą do obroży, ale Wy jej nie trzymacie w ręku. Po co smycz? Po to, aby móc go odciągnąć, gdyby faktycznie chciał zaatakować. Rzecz w tym, że najlepiej, gdyby pies pozostał na luźnej smyczy, ale to mało prawdopodobne. Dlaczego? Ano dlatego, że najbardziej prawdopodbnym scenariuszem jest taki: goście wchodzą do Was na posesję, Wy automatycznie ściągacie smycz, bo pies jest podniecony, chce szybko podejść do obcych, może zaczyna szczekać lub skakać. No to Wy go skracacie na smyczy, jednocześnie napinając smycz, może się denerwujecie i powtarzacie: Przestań, przestań, jeszcze bardziej się irytując. Wtedy pies dostaje sygnał: Aha, niebezpieczeństwo! Coś dziwnego! Ale nas jest dwójka, to zaraz to przepędzimy. Pies bez smyczy jest mniej pewny siebie i mniej chętny do ataku.
Re: Aresywny Hovawart (tylko do obcych).
Od jakiegoś czasu ćwiczymy z nim żeby nie ciągnął na smyczy podczas spacerów, wtedy zatrzymujemy się co chwile, a także nie ciągniemy go kiedy obwąchuje się z innymi psami dajemy mu wtedy swobodę. Staramy się aby podczas spacerów szedł równo przy nodze, mąż jest w tej kwestii konsekwentny ja mu daję trochę na tej smyczy pobuszować po krzakach. Borys od początku jest niesamowicie agresywny kiedy przejeżdża traktor (mieszkamy w dzielnicy gdzie są same pola i kilka gospodarstw) wtedy musimy trzymać go mocno na smyczy bo boimy się że stanie się mu krzywda tak skacze, a wręcz wlatuje pod traktory. Tak już się zachowywał kiedy do nas trafił - wariactwo jak jedzie traktor. Może ma jakieś przykre doświadczenia związane właśnie z traktorami.
Co do oswajania go z gośćmi - Borys akceptuje teściową więc najpierw zaaranżujemy spotkanie w domu właśnie z nią, potem z odważniejszym bliskim znajomym, a potem myślę że jakoś pójdzie z górki. Bardzo się boję. W piątek jesteśmy umówieni z weterynarzem na zabieg sterylizacji, może po zabiegu będzie spokojniejszy, bardziej do opanowania. Postaramy się uzbierać pieniądze na indywidualne szkolenie u nas w domu i tak jak najszybciej bo tu chodzi także o nasze bezpieczeństwo, spokój i radość z posiadania takiego psa.
Co do oswajania go z gośćmi - Borys akceptuje teściową więc najpierw zaaranżujemy spotkanie w domu właśnie z nią, potem z odważniejszym bliskim znajomym, a potem myślę że jakoś pójdzie z górki. Bardzo się boję. W piątek jesteśmy umówieni z weterynarzem na zabieg sterylizacji, może po zabiegu będzie spokojniejszy, bardziej do opanowania. Postaramy się uzbierać pieniądze na indywidualne szkolenie u nas w domu i tak jak najszybciej bo tu chodzi także o nasze bezpieczeństwo, spokój i radość z posiadania takiego psa.
Re: Aresywny Hovawart (tylko do obcych).
A i jeszcze jedno. Po niecałym miesiącu kiedy Borys u nas był wychodziliśmy z nim na spacery w pola tam spuszczaliśmy go ze smyczy był prze szczęśliwy. Wybiegał się, bawił się z nami na łące i podlatywał do nas aby zapiąć smycz, ale po kilku takich pięknych razach pies nie podszedł tylko poszedł w długą... mąż za nim pobiegł, ale nie posłuchał. Borys dotarł do najbliższego osiedla tam radośnie podchodził nawet do dzieci dawał się głaskać, ale męża nie posłuchał. Wróciliśmy do domu myśląc że on po prostu nie chce u nas być chciałam zawiadomić straż miejską , że pies jest nie do opanowania i niestety uciekł i nie reaguje na nasze komendy, ale zanim zadzwoniłam Borys zadowolony znalazł się pod drzwiami (w sumie po 15 min) Od tego czasu dostaje smakołyki za każdym razem kiedy do nas podejdzie gdy go wołamy i przynosi to oczekiwane rezultaty. Jak błąkał się po naszym mieście to raz znaleziono (z opowiadań znajomego ratownika WOPR) go na otwartym basenie gdzie wskakiwał do basenu i kąpał się z dziećmi. Ratownik siłą wyciągał go z wody i musiał przywiązać go do drzewa na czas otwarcia basenu (basen nieogrodzony) zawiadomił o tym fakcie Straż Miejską, która nie przyjechała i nie zainteresowała się losem psa. Z racji tego że wiadomość o Borysie była już na Facebooku u mojego syna, ludzie z basenu dzwonili do nas że nasz pies kąpie się z dziećmi w basenie. Tłumaczyliśmy że to nie nasz pies tylko się przybłąkał. Niestety nie mogłam wysiedzieć w domu i pojechaliśmy z mężem po niego samochodem. Znaleźliśmy go 3 km dalej jak grzebał w koszu na śmieci na przystanku autobusowym. I tak Borys został u nas. A że nie mieliśmy kojca i nie mamy ogrodzonej posesji Borys musiał być uwiązany na lince, w nocy spał w garażu. Jego postura, piękne "demoniczne" brązowe oczęta budzą respekt i strach, bo dokładnie poczułam to samo kiedy po raz pierwszy pojawił się u nas na posesji. Nie mogliśmy od razu zrobić kojca, gdyż szukaliśmy jego właściciela. Cały czas miałam nadzieję że ktoś się zgłosi po psiaka. Na początku on był kochany do wszystkich i dlatego pomyliliśmy go z retrieverem, weterynarz zresztą też.