Miniaturka On-a
: wt kwie 08, 2014 8:38 pm
Mieszkaliśmy wtedy jeszcze z teściową, a syn był malutki, czyli było to dawno temu. Pewnego dnia teściowa nie wrociła sama,a z małym psiakiem, czarno- podpalany.Wyglądał jak miniaturka owczarka niemieckiego krótkowłosego . Miał wtedy 6-7 miesięcy i był ciężko przerażony. Na poczatku bał sie i syna i męża. Zresztą niechęć do dzieci i mężczyzn, a w szczególności do mężczyzn została mu do końca życia. Czaruś- mała zadziora . Niestety z powdu jego zamiłowania do obszczekiwania wszystkiego co się rusza w promieniu kilometra, nie towarzyszył nam podczas wakacji.Zostawał u bratowej, tam był jego drugi dom. Wielkie serce miał ten psiak - podczas jednych wakacji, jak został u bratowej, kilka godzin po naszym wyjeżdzie uciekł im. Nie było go dwa dni. Wrócił sam. Szukali go wszędzie.My dowiedzieliśmy się o tym po powrocie z wakacji. Na szczęście był tylko wyglodzony, nic mu się nie stało. A ponieważ często tam bywaliśmy i nieraz bramka była niedomknieta,a pies mimo to nie uciekał, podejrzewaliśmy,że pobiegl za nami. Czaruś miał ulubioną zabawkę, takie plastikowe kółeczko. Uwielbiał jak mu się ja chowało, a on jej szukał.Ile było wtedy smiechu Albo niedzielne poranki. Zakopywaliśmy się pod kołdrą, a psiak zawzięcie nas odkopywał,a mógł tak długo Pamietam jak po urodzeniu córki odwiedził nas znajomy, którego pies dobrze znał i podszedł do małej i wtedy ta 10 kg. bida zasloniła dostęp do małej własnym ciałkiem Niestety biedak nie doczekał przeprowadzki z bloku do domu. Rak prostaty , weci podarowali mu rok zycia,ale z biedaka została sama skóra i kości. Pewnego dnia zastrzyk nadzieji nie zadziałał. Był z nami przez 14 lat.