Re: Mori hovkopodobny.
: czw cze 18, 2015 8:38 am
No więc tak, jest nieźle.Podszkolony mój mąż ćwiczy spokój i zachowywanie zimnej krwi.Jak już Mori na niego powarkuje, a już rzadko to "obrażamy" się na niego, odchodzimy i totalnie ignorujemy. Efekt jest taki, że Morcyś bardzo się stara być milutkim, rozkosznym pieskiem Stworzyliśmy rytuał, jak tylko jest taka możliwość, to po naszym śniadaniu mąż przydziela śniadanko pieskom. Mori dostaje w samotnym kącie, bo od razu włącza mu się obrona zasobów i wszczyna awantury z sukami, co ciekawe jak któraś coś już je, to nie próbuje jej tego odebrać, ale jak w jego misce zostanie choć okruszek, to broni jej do upadłego, w związku z tym, zaraz jak tylko przestaje jeść chowam mu miskę i jest spokój. Wygląda na to, że zaczynają kumplować się z mężem
Jeśli chodzi o gości, to tylko przy tych o silnych nerwach możemy go puścić luzem, przy stracholcach jest 5 metrowa linka w wiacie garażowej, na którą zapinam Moriego. To nawet nieźle działa, bo on po zapięciu natychmiast się uspokaja i spokojnie sobie drzemie albo obrabia naszykowanego na tę okazję Konga lub kosteczkę i nie próbuje walczyć z uwięzieniem.Mogę go też na smyczy wyprowadzić poza posesję i pójść z gości na spacer, wcale się nimi nie interesuje, dopóki nie wracają w obejście Nie mam pojęcia jak mu wytłumaczyć, że to goście , nie intruzi.
Zastanawiam się też jak przywita babcię, tą, która z nami mieszka, po 3 tygodniach nieobecności, mam nadzieję, że nie będzie próbował jej zjeść, liczę, że jednak się ucieszy. Też muszę dopilnować babcię, która ma tendencje do rozpuszczania zwierzaków ( koty owinęły sobie ją dookoła łapy), żeby jednak trzymała się zasad.
No i zobaczymy...
Jeśli chodzi o gości, to tylko przy tych o silnych nerwach możemy go puścić luzem, przy stracholcach jest 5 metrowa linka w wiacie garażowej, na którą zapinam Moriego. To nawet nieźle działa, bo on po zapięciu natychmiast się uspokaja i spokojnie sobie drzemie albo obrabia naszykowanego na tę okazję Konga lub kosteczkę i nie próbuje walczyć z uwięzieniem.Mogę go też na smyczy wyprowadzić poza posesję i pójść z gości na spacer, wcale się nimi nie interesuje, dopóki nie wracają w obejście Nie mam pojęcia jak mu wytłumaczyć, że to goście , nie intruzi.
Zastanawiam się też jak przywita babcię, tą, która z nami mieszka, po 3 tygodniach nieobecności, mam nadzieję, że nie będzie próbował jej zjeść, liczę, że jednak się ucieszy. Też muszę dopilnować babcię, która ma tendencje do rozpuszczania zwierzaków ( koty owinęły sobie ją dookoła łapy), żeby jednak trzymała się zasad.
No i zobaczymy...