Strona 5 z 6

Re: Kaori

: pt paź 02, 2015 10:41 pm
autor: Ayame Nishijima
Dziękuję, spróbuję znaleźć coś w ten deseń, choć mam nadzieję, ze nieprędko będzie potrzeba.

Gdyby Kaori miała dostęp do podekscytowanego psa, pewnie wytarłaby nim podłogę ;) Ale że były od siebie odgrodzone... no cóż. pozostało zignorować.
A ze szczeniakami zawsze jest problem. Pozwala im na wszystko: kiedy mieliśmy na tymczasie 7 tygodniową Riinę, Kaori zareagowała tylko raz: kiedy Riina wdrapała się jej na kark, chwyciła zębami i zaczęła szarpać. Dopiero to przekroczyło jej granice cierpliwości.

Jutro planujemy dłuższy spacer (w końcu i u nas odpuściły upały, a mięśnie Suczydła wydają się nawet być ok). Przejdziemy się tak do 40 minut i zobaczymy jak będzie.

Pozdrawiamy!

Re: Kaori

: sob paź 24, 2015 3:53 am
autor: Ayame Nishijima
No i niestety: Doczekaliśmy czasu kiedy można było podać nowy antybiotyk. Odstawiliśmy ten poprzedni, wróciła biegunka, uderzyliśmy nowym... Zaczął ślicznie działać... A później pojawiła się krew w moczu. Lek trzeba było odstawić.

W poniedziałek jedziemy do Chicago. Polskie wetki nie mają już pomysłów a i nie chcą psa na odległość leczyć. Poleciły jakiegoś polskiego weta. Mamy nadzieję, że spojrzy dalej niż na schematy terapeutyczne i coś jeszcze wymyśli.
Nie mamy więcej pomysłów :(

Re: Kaori

: wt paź 27, 2015 10:33 am
autor: Karina
Strasznie współczuję :(. Taka bezradność jest najgorsza. Trzymam kciuki,żeby jednak ten wet pomógł konkretnie!

Re: Kaori

: sob paź 31, 2015 10:57 pm
autor: Tonia
Ojej. :( Mocno, mocno trzymam kciuki! Zdrówka!!!

Re: Kaori

: czw lis 05, 2015 5:34 am
autor: Ayame Nishijima
Dziękujemy.

Tymczasem nowe wieści są takie: Pojechaliśmy do Chicago, do polskiego weta. Liczyłam na inny tok myślenia, na zmianę antybiotyku. Tu się udało. Wet bez wahania odrzucił teorie o zapalnej chorobie jelit i inne bzdury. Wspomniał jakiś podobny przypadek (choć tamten pies chudł w oczach, a nie chorował tak gwałtownie) i postanowił spróbować leczenia, które wtedy pomogło. Jako, że leczenie obejmuje dłuższą terapię nieźle dobranym antybiotykiem, poszliśmy na to.
Mamy już pierwszy efekt: Kaori przestała jeść. Całkowicie.
Od soboty wmuszam w nią po 1/5 normalnej porcji, a to pod postacią jajecznicy, mięcha podawanego na spacerze w nagrodę za dobrze wykonane polecenia, dziś na kolację był chleb z białym, serkiem... Byle coś innego - co kojarzy z nagrodą albo czymś ekstra i byle nie w okolicy miski, to jeszcze jakoś wejdzie.
Dziś kupiłam jej liofilizowane mięsko z bizona. Nie jestem w stanie tak jej karmić, już jagnięcina była tańsza. Ale coś jeść musi.
Mam jeszcze mirtazapinę - antydepresant silnie pobudzający apetyt... Ale nie chcę znów męczyć jej świeżo wyleczonej wątroby. Szukam nazwy, bo jest tu ponoć dostępny preparat z konopii (wydawany na receptę i po okazaniu dokumentu potwierdzającego tożsamość...) Może będzie lepszy?
Tego jeszcze nie było. Kaori miała już masę badań, zwiedziła szpital uniwersytecki, chodziła na rehabilitację, nawet była u behawiorysty! (po zaświadczenie, że może chodzić ze mną do pracy). Ale trawki dla niej jeszcze nie kupowałam.

Generalnie nie jest źle, ale chwilami ręce opadają. Jeszcze trochę i się zastrzelę. Przy tutejszym dostępie do broni palnej (w Indiane jest ponoć więcej sztuk na głowę niż w Texasie!), nawet nie będę się wieszać, po prostu się zastrzelę. ;)

P.S. Chicago to jednak naprawdę Jackowo: na 7 właścicieli zwierząt w przychodni tylko jedna nie mówiła po polsku. Ja sama zdurniałam, jak dostałam formularz rejestracyjny do wypełnienia... też po polsku. Aż dziwnie było.

Re: Kaori

: czw lis 05, 2015 9:40 am
autor: biedronka8
matkooo.... nie wyobrażam sobie co czujesz. Trzymam za Was mocno kciuki, oby te choróbsko poszło precz. może być i za pomocą trawki. Byle jak najdalej.

Re: Kaori

: czw lis 05, 2015 10:51 am
autor: Karina
Jejku, masakra,ale się jeszcze nie zastrzelaj ;) trzymam kciuki,żeby te wszystkie choróbska w końcu sobie poszły :). Głowa do góry, będzie dobrze :).

Re: Kaori

: czw lis 05, 2015 11:48 am
autor: Tonia
Noooo, hovek po trawce… Ale jak ma pomóc, to oczywiście trzeba spróbować! :) Trzymajcie się, Dziewczyny, i nie poddawajcie się! Miejmy nadzieję, że uda się to wszystko wyprowadzić na prostą! :)

Re: Kaori

: czw lis 05, 2015 3:47 pm
autor: Ayame Nishijima
Dziękujemy, nie dajemy się. Dziś będę dzwonić do weta. Zabawne to: 2,5h jazdy a przekraczamy strefę czasową.
Tymczasem Suczydło znów dostaje jejecznicę na śniadanie. Oby zeżarła. A wieczorkiem pójdą antydepresanty. niech choć raz w tygodniu zje michę.

Re: Kaori

: ndz gru 11, 2016 10:11 pm
autor: Ayame Nishijima
Cześć,

Nie pisałam bardzo długo, ale praca, Kaori i wszystko inne pochłonęło mnie całkowicie.

Miałyśmy dobry rok: Psica była w dobrej formie. Odbudowała tkankę mięśniową, biegała za piłeczką, chodziła na długie spacery. Zwiedziła z nami kawał świata, w tym Yellowstone, Góry Skaliste, łuki skalne i Badlands (na ile mogła, bo sa duże ograniczenia wstępu).
W połowie listopada przyplątała się choroba Addisona. Wyłapaliśmy objawy bardzo szybko, ale i tak powrót do zdrowia szedł opornie. 17 listopada miała badanie krwi - wyniki były idealne. 23 podaliśmy sterydy, 25 jeszcze raz. Jej forma zaczęła się poprawiać, ale przyplątał się stan zapalny w łapie i nie chciała jeść.
2 grudnia zaczęła wymiootować. Była odwodniona, więc podałam jej płyny podskórnie. Musiałam przebić naczynie krwionośne, bo zaczęła krwawić. Nic w sumie poważnego, ale krwawienie nei chciało ustać. Zabraliśmy ją do szpitala. Zrobili badania - w ciągu 2h osłabła, boląca łapa spuchła a przez skórę zaczęła się sączyć krew. Diagnoza: poważna trombocytopenia. Praktycznie brak płytek krwi.
Jadąc do szpitala nie spodziewaliśmy się, że wrócimy do domu sami. Przynajmniej mieliśmy możliwość się pożegnać, nie było długiego cierpienia i bólu.
Kaori zasnęła na zawsze zaraz po północy 3 grudnia.
Bardzo nam jej brakuje.