O tym jak wprowadzamy w zycie program " od przedszkola do O! pola ! "
Rzecz oczywiscie bedzie o szkoleniu
To,ze w domu w weekendy raczej bywamy niz jestesmy,to juz norma.Bywamy wieczorami ,bo czas do godzin popoludniowych to "nasz czas "
Do tej pory psiaki szkolily sie osobno.Dziewczyny w weekendy ,a Kudlaty raz w tygodniu.Wydawalo mi się ,ze biorac trojke na plac wiecej czasu poświęcę na wymienianie,przywiazywanie i odwiązywanie psow niz na same cwiczenia.No,ale sie zmieniło.Psiakow na placu przybylo i koniecznoscią stalo sie utworzenie trzeciej grupy.Cwiczą wiec poczatkujący,pożniej bardziej zaawansowane psiaki,a potem obrona.
"Jak sie postarasz ,to masz szansę tu siedziec od przedszkola do Opola"-powiedziala w zeszlym tygodniu Lusia."kawa,kanapki i jedziecie "-dodała
Wlasciwie ,dlaczego nie sprobować-pomyslalam i zaczelo się
Wczoraj cala trojka pojechala razem na plac.
Grupa początkujących -bardzo liczna.Kilka maluchow,ale tez psiaki z tzw odzysku.Te-bardziej rozkojarzone,pomrukujące do siebie co nieco,no bo jak tu bez mruczenia pokazac temu tam,że np Kudlaś na tym placu byl pierwszy.Ba,nawet na mnie burknal...moja wina,psa chcialam posadzic ,jak on akurat dowodzil swoich praw do placu
Ale udalo się .Udalo się skupic i rozpoczac porządne cwiczenie.Hurra!pies mnie na placu zauwazyl
Pożniej przyszla kolej na dziewczyny.Kazda znich zdazyla pocwiczyc w podporzadkowaniu,kazda troche pocwiczyla na rękawie i po 4 godzinach wrocilismy do domu.
W domu odpoczynek,praktycznie do wieczora,tylko po kolacji tradycyjne już zapasy Airy z Kudlatym -zupełnie sie juz zakumplowali
Dzien dzisiejszy mial byc inny,bo przed zajeciami mialy byc ślady.
Gdzies leniuch sie we mnie odezwał - postanowione : jadą Dziewczyny,Kudlaty zostaje.Gdzie z taka trojcą na pola.Zanim ich ogarnę,inni już skończa tropienie.Kudlas dostal sniadanie,a dziewczyny laduje do samochodu....tzn probuję zapakowac do samochodu dwie blondyny,ktore gdy uslyszaly tesne pisnięcie Kudlasia oglosily akcje protestacyjną:
BLONDYNY BEZ KUDŁASIA NIE JADĄ...i już.Aira zapakowana,upycham Tię,Aira już z samochodu zwiewa...
Wiek robi swoje ,pomyslalam.Niedość,ze czlowiek leniwy,to jeszcze nieporadny sie robi...
Wygrały....wygrali.Poszlam do domu po Kudlatego i po chwili cala trojka siedziala juz zgodnie w samochodzie.Obralismy kierunek na pola i jazda...na szczescie zdazylismy
Dzieki Panu Mackowi,ktory ułożyl ślad dla Tii ,kazde z trojki zdazylo zmierzyc sie dzis z oranką.
Tia-ładnie,Aira -dokladnie,Kudlaty-pierwsze podejscie-prosta(wiem ,wiem powinien byc kwadrat,ale to tylko proba miala byc
) .Wącha z zainteresowaniem,nie podnosi glowy,potrafi się skupić.Nastepnym razem zaczniemy na powaznie
Po polach,zajęcia na placu.
Dzis duzo lepiej.Bez burczenia sie obylo ,choc towarzystwo jak wczoraj naprawde liczne.No i byly tez takie nie burczące,z wygladu "w typie Kudlatego"
.Bardzo mu się spodobaly.Calkiem fajna ta Gira i Tosia
Podsumowując zajecia weekendowe:
Rozne uwagi uslyszelismy .A to,że dziwnie z Kudlatym wyglądamy i niektorzy nie mogą sie do naszego widoku przyzwyczaic ,bo mnie kojarza tylko z Blondynkami,a to ,ze śmiesznie cwiczymy -bo"poczatkujacy" czasem sie wierci ,kręci,a czasem zapomina,ze ktos tam mu sie do konca smyczy przyczepil
...ale nie damy się i MY WAM JESZCZE POKAŻEMY..
w końcu podwojny zagryz Kudlatego ,wypatrzony dzisiaj przez Luśkę (niestety poki co nie uwieczniony),zobowiazuje