życie weszło na codzienne tory. Kamo już nie jest 'ten nowy', tylko zadomowił się, jakby od zawsze był częścią rodziny. Wypracowaliśmy też już pewne układy - na przykład to, że Kamo cały czas spędza na zewnątrz... najczęściej leży na ganku i obserwuje/obszczekuje świat. nawet wieczorem, przed snem, nie kładł się, tylko siedział przy drzwiach na taras, żeby go wypuścić. Jak zostawał w domu, to całą noc wędrował z kąta w kąt. No to mu zorganizowaliśmy 'noclegownię' na zewnątrz. Ma budę ze słomą, a nawet dwie (bo eksmitował Pirę z kojca, to już jego teren) - do wyboru do koloru! Zagrzebuje się w słomie i przesypia spokojnie całą noc! Do domu tylko wchodzi, żeby nanieść słomy, albo jak mu się znudzi samotność i zechce posiedzieć z nami, pozaczepiać się, wygłaskać... a najlepiej wyciągnąć któreś z nas na zewnątrz...
fajnie, że nie pozwala nam się rozleniwić - nie ma dnia bez spaceru, nawet po późnym powrocie z pracy, nie ma też dnia bez chociaż odrobiny szkolenia - nie ma obijania!
domaga się też czesania - uwielbia to! szturcha nosem szczotkę i jazda! i to nie chwilę, nie odpuści, musi być długo i dokładnie, a najlepiej w ogóle nie przestawać! Co prawda po ostatnim wyjeździe nad jezioro był z tym mały problem, jak Kamo zamienił się w Jozina z bazin, ale odrobina wody i szarego mydła załatwiła sprawę - Kamo odzyskał swoje naturalne kolory!
- jozinzbazin.jpg (17.03 KiB) Przejrzano 7349 razy
a pisałam już o jego podejściu do jazdy samochodem? otóż okazało się, że wcale nie nienawidzi jeździć autem, nawet nie chodziło o to, że kazaliśmy mu jeździć starym Seicento, a on wolałby czymś nowszym i lepszym (chociaż wiemy, że nie ma nic lepszego od Seica
), on po prostu woli jeździć z przodu, zamiast w bagażniku. Otwarcie drzwi od samochodu - dowolnego - skutkuje obecnością Kamyka wewnątrz! Siada i czeka na wycieczkę! i tym samym wpasował się idealnie w rodzinę - znaczy wszystkie nasze psy tak mają
jutro może góry?